środa, 27 kwietnia 2011

Jak feniks z popiołów

Gdyby ktoś mnie pytał, jak i czy w ogóle jakoś można poradzić sobie po upadku kilkuletniego związku, jak się wcześniej wydawało, z tym jedynym.. odpowiadam bo już wiem:

MOŻNA

zasada numer 1:
na początku należy wypłakać swoje (pierwsze kilka dni)

zasada numer 2:
następnie iść do pracy, i to jak najszybciej! (najlepiej z zaangażowaniem wypełniając swoje obowiązki;))


zasada numer 3:
być wśród ludzi, a zwłaszcza znajomych, przyjaciół (to oczywiście polecam zawsze, nie tylko w sytuacjach kryzysowych;P)


zasada numer 4:
nie oglądać się za siebie, iść do przodu !!!!!!!!!!!! I niech sztandarowymi hasłami w tej karkołomnej chwili staną się okrzyki: Życie jest piękne! Koniec jest początkiem! oraz Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło..!

Oczywiście jest w tym coś przykrego mimo wszystko..;/ ale aby zrozumieć, że to najlepsze rozwiązanie i jedyne słuszne odsyłam Was do posta "Prostota":) Poza tym na pewno do wielu mądrych tekstów o życiu i miłości Grzegorza Turnaua, które mam zamiar zamieścić jak tylko znajdę trochę czasu..

Pozdrawiam i ściskam gorąco moich nielicznych Odbiorców!;):)

niedziela, 24 kwietnia 2011

Przeprowadzka... dramat w kilku aktach (AKT I) ;P

Ostatnio tyle się dzieje.. ledwo nadążam z tym wszystkim, a im bliżej przeprowadzki tym bardziej mi się nie chce.. Na początku się cieszyłam i to bardzo, ogólnie dalej się cieszę, zawsze to jakieś nowe perspektywy, nowe wyzwania, nowe doświadczenie, no i najprzyjemniejsze chyba czyli: urządzanie nowego pokoju;D
ehh będę w Krakowie często, ale i tak coraz bardziej jest mi smutno, że zostawiam tu tyle bliskich mi osób, znajomych, przyjaciół, 23 lata mojej osobistej historii, a nawet pracę:(:( jeszcze nie wyjechałam, a już zaczynam za tym wszystkim tęsknić, już zaczyna mi się uruchamiać ogromny sentyment...:( z drugiej strony tym bardziej będę z chęcią tu powracać..:)
A pakowanie? szczerze mówiąc jeszcze nic nie tknęłam, nie mam czasu, a nawet jak mam to nie mam siły ani ochoty, chyba zostawię to na ostatni moment;P tylko cholera zachodzę w głowę, co ja zrobię z tymi wszystkimi bambetlami, gdzie ja to upcham.. chyba niedługo będę siedzieć w pokoju na kartonach..;D
Oby tylko to wszystko jakoś na dobre wyszło:) Ale wierzę w to gorąco.

sobota, 23 kwietnia 2011

Prostota


Życie jest za krótkie aby przez nie biec
życie jest za długie aby w miejscu stać
życie jest tak krótkie, więc nie bój się śnić
życie jest za długie by samotnym być....

wtorek, 1 lutego 2011

Fusilli z szynką i groszkiem w śmietanie


Powiem tylko tyle: mniaaaaaam:D Od dawna chodziło za mną to danie, więc postanowiłam wziąć się do roboty i zrealizować! Było warto. Przepis znalazłam w internecie na włoskiej stronie kulinarnej, jest prosty i dość szybki:

Składniki:
1/2 kostki rosołowej
40 gr masła
2 łyżki oliwy
100 ml śmietany (ja wlałam 18%, ale może być też 35%)
400 gr makaronu fusilli (może być też inny np. garganelli-na zdjęciu, farfalle, penne)
150 gr groszku z puszki
120 gr szynki
starty ser (najlepiej parmezan)
pieprz, sól

Przygotowanie:
1. Podgrzać oliwę na patelni i wrzucić groszek. Po chwili dolać trochę bulionu rosołowego.
(Wystarczy pół kostki rosołowej na 1 szklankę wody) Pogotować parę minut na małym ogniu.

2. Odlać nadmiar bulionu. Wrzucić szynkę pokrojoną w kwadraty (wcześniej dobrze jest ją trochę podsmażyć na masełku), śmietanę, pieprz, ewentualnie sól, ładnie pomieszać;P

3. Ugotowany makaron, po przecedzeniu wrzucić do całej tej mieszanki na patelni, pomieszać wszystko ponownie.

4. Na talerzu posypać suto parmezanem.

Smacznego!:)