środa, 14 października 2009

Z rozważań jesiennych.. o jesieni

I nadeszła...szara, zimna jesień, która każe nam się ubierać w ciepłe płaszcze, kolorowe szale, oswajać parasole... miasto przez większość dni oddycha mgłą, a szyby ociekają strugami deszczu, lub na zmianę zabielają się pierwszym śnieżnym pyłem.


A
życie toczy się dalej, choć jakby wolniej..

Nie lubię jesieni- to moje pierwsze wrażenia i pewnie nie tylko moje na widok pluchy i na myśl o oddalającym się lecie.

Ale czy ten smutny obraz, naprawdę taki właśnie jest? A może w ten właśnie sposób natura odkrywa przed nami swoje zakamarki, wyjawia nam swoje sekrety... może wystarczy spojrzeć na nią z innej perspektywy aby się nią prawdziwie zachwycić!

Jesień to czas odkrywania ukrytego piękna..
czas zadumy, kontemplacji,
to czas na uspokojenie..
czas lepszego rozumienia sztuki, nauki i poezji.


Czy ten senny świat za mgłą nie zdaje się wprowadzać w świat baśni..?

Rzeczy nie są takimi jakimi się wydają, mają głębszy przekaz, sens..
przedmioty ożywają a zamglone ulice miasta zapraszają do wejścia w nieznaną krainę..
są obietnicą nowych głębszych przeżyć...

Mgła dodaje mistycyzmu..tworzy coś na kształt srebrzysto-mlecznej poświaty..
krawędzie obrazów są zamazane, przez co uwalniają wyobraźnię...
pozwalają na różną interpretację... sami domalowujemy tło..
stajemy się malarzami rzeczywistości...

Jesień..jest przykładem tego, że prawdziwe piękno znajduje się głęboko wewnątrz, trzeba je odkryć, poszukiwać,
nie karmić się tym co najprostsze,
nie wystarczy tylko wyciągnąć dłoni, żeby je przechwycić..

Jesień zachęca do myślenia, ukazuje przedmioty w innym świetle,
to czas melancholii.. zewnętrznego chłodu,
czas poszukiwania ciepła...
ludzie spacerują otuleni sobą, ciepłymi tkaninami,
ulice parków otulają się liśćmi..
a myśli rozgrzewa miłość i gorąca czekolada..

Jesień to odrodzenie duszy,
ożywienie rzeczy martwych..
człowieczeństwa, uduchowienia...
czas większej pokory...
przypomnienie, że to my należymy do natury a nie ona do nas...

czas inspiracji..
obietnica przyszłej wiosny...
ach...