czwartek, 22 kwietnia 2010

Z perspektywy

Powiedzmy sobie wprost, jestem niezadowolona z moich studiów i dopiero na trzecim roku zdałam sobie w pełni sprawę, że ani mnie one nie satysfakcjonują, ani nie są zbyt perspektywiczne. Choć zawsze uważałam, że skoro gdzieś kiedyś coś mnie skłoniło do podjęcia takiej a nie innej decyzji, to znaczy, że tak właśnie miało być, że czemuś to służyło, poza tym i tak czasu się nie cofnie. Jednak teraz nie mogę pozbyć się myśli, która z dnia na dzień frustruje mnie coraz bardziej, dryluje dziurę w brzuchu - dlaczego ja nie jestem na studiach językowych??? dlaczego nie na moim ukochanym włoskim?????????? co ja tu robię do cholery, uj, turystyka, licencja pilota...

Aż tak zmieniły się moje upodobania przez te trzy lata? czy to po prostu wyłącznie uczelnia mi je skutecznie zniesmaczyła? wcale nie chcę być pilotem turystycznym, ani też prowadzić ani nawet pracować w biurze turystycznym. Do realizacji moich ewentualnych planów związanych z turystyką wcale nie będę potrzebować studiów w tym kierunku, ale wyłącznie pieniędzy! Nie mogę sobie darować, że tak marnuję swoje zamiłowanie do języków obcych, to mnie kręci, to mnie zawsze kręciło od podstawówki, teraz z poczuciem żalu i pewnej zazdrości myślę o mojej nauczycielce włoskiego z liceum, nie miałabym nic przeciwko temu żeby uczyć języka, organizować wymiany językowe, brać udział w tego typu działalności, ona była w swoim żywiole, to było widać.

Chcę znać kilka języków. I to akurat nie jest problem bo to będzie moje zadanie na całe życie, mój umysł zawsze będzie miał zajęcie, ale co będę robić zawodowo? Pewnie, że mogę zrobić jeszcze jakieś inne studia, ale niestety najpierw czekałoby mnie chyba poprawianie matury, albo pisanie jeszcze dodatkowo z rozszerzonej historii(na kierunki humanistyczne). Jasne jest, że moje wyniki ze znajomości języka obcego sprzed 3 lat są już z deka nieaktualne, a z tymi starymi papierami nie dostanę się na dzienne językowe, gdzie rzuca się kilkanaście osób na miejsce. Co innego na zaoczne, ale ja już nowych zaocznych nie chcę, już dość kasy poszło na obecne studia a i tak boję się, żeby to wszystko nie okazało się tylko zmarnowanym czasem i pieniędzmi..

sobota, 17 kwietnia 2010

Myśl

jakkolwiek by nie spojrzeć, zawsze jestem niewolnikiem swojego umysłu..